Przegląd roczny
Ojej. Długo zbieram się do tego wpisu i cały czas zadaję sobie pytanie: jak podsumować CAŁY rok? Jak uniknąć przebodźcowania, podejścia fake-it-till-you-make-it, porównywania się? Najpewniej się nie da. A ja nie chcę żeby ten wpis był laurką. Chcę żeby zmotywował Was do spojrzenia na małe (lub takie całkiem wielkie) wydarzenia. Nie mówmy dziś o pracy, instagramie, zasięgach. Dziś nie musimy być girl bosses.
Wiem, że cały koncept wdzięczności jest już nieco wyświechtany, bo słyszymy go na każdym kroku. Ale mimo wszystko, myślę, że nie jest to zła koncepcja. Mocno stąpam po ziemi, ale staram się na co dzień pielęgnować w sobie wdzięczność. Zazwyczaj robię to w rozmowie – kiedy spacerujemy sobie z Jaśkiem i Łajką, często rozmawiamy o tym, że cieszymy się z tego, co mamy. Nie są to zazwyczaj wielkie rzeczy – w grudniu bardzo się cieszyliśmy, że możemy iść kupić pierogi i nie musimy ich sami lepić 🤪.
W pielęgnowaniu wdzięczności pomaga mi też kalendarz – staram się każdego dnia wpisać jedno miłe wydarzenie. To może być coś małego jak pyszny obiad, albo większego – jak randka z Narzeczkiem. W tym roku poszło mi to wyjątkowo źle, ale dostałam piękny kalendarz 2022 w kolorze szałwii, więc obiecuję poprawę!
Nie chcę, żeby ten wpis był laurką dla mojej pracy 2021. Wiem, że część osób motywuje czytanie takich wpisów, ale ja zazwyczaj czuję się przytłoczona. Odpala się porównywanie; myśl, że ja nie zrobiłam wystarczająco dużo. Coraz lepiej idzie mi uciszanie tych głosów! Poza tym uczę się (i coraz lepiej mi to idzie), że praca nie wyznacza mojej wartości. Dlatego dziś skupiamy się na małych (lub wielkich) wydarzeniach – ale czysto prywatnych, wewnętrznych, towarzyskich!
Przygotowałam krótką listę zdań do dokończenia. Jeśli masz ochotę, uzupełnij – wybierz te, które Cię najbardziej zainteresują. Wrzucę też takiego storiska na insta – możesz uzupełnić odpowiedzi właśnie tam i mnie oznaczyć – dzięki temu będę mogła zajrzeć do Twojego własnego przeglądu rocznego ♥️
Najbardziej jestem dumna z…
Stawiania granic.
W 2021 nie bałam się powiedzieć “nie”, postawić na swoim, nie ugiąć się pod wpływem innych. Myślę, że Ofierzynka ad 2020 byłaby bardzo dumna (i zaskoczona, że tak można!).
Największa zmiana…
Łajka! Zdarzają mi się dni, że nie wierzę, że mamy pieska 🤣 Kocham ją najmocniej – jest największej wariatką i najkochańszą psinką na całym świecie.
Nowość, którą wypróbowałam w tym roku…
Ceramika! Na samym początku roku byliśmy na kursie toczenia na kole w Glinianej Kuli i to było ekstra doświadczenie. Koniecznie musimy tam wrócić w nowym roku i zrobić własne kubki. Od tego też rozpoczęła się moje zainteresowanie ceramiką – teraz już mogę pochwalić się małym zbiorem kubków, talerzyków i innych pierdółek. Jaka to jest wielka przyjemność móc na co dzień korzystać z pięknych rzeczy.
Najlepszy dzień roku 2021…
Bezkonkurencyjnie 16. września. Najpiękniejszy wschód słońca z niespodzianką 💍, tosty z serem na tarasie, ubrania zmoczone od ogromnych fal, wycieczki po wyspie, czarna plaża i wodospad, najbardziej różowy zachód słońca oglądany ze łzami na policzkach.
Nowe ulubione danie…
Domowy pad thai – wychodzi nam naprawdę najpyszniejszy ⭐️ Jest to wyrównana walka pomiędzy bibimbapem, ale… Pad thai pozostanie na miejscu pierwszym!
Cel na nowy rok…
Wziąć ślub (i nacieszyć się jego planowaniem) 👰🏻♀️🤵♂️ Innych postanowień – brak!
Zdradzę Wam w sekrecie, że chciałam na nowy rok wystartować z kolorowym wyzwaniem – pogoda za oknem nie zachęca… właściwie do niczego 🤷♀️ i chciałam nieco ożywić nasz styczeń. Ale pomyślałam, że przyjdzie jeszcze na to czas. W tym momencie jesteśmy z każdej strony atakowani nowymi postanowieniami, celami, wyzwaniami. Jeśli styczeń to dla Ciebie miesiąc mega motywacji – to super, wykorzystaj ją jak najlepiej! Ja czuję, że dla mnie przyszedł moment na krok w tył i zebranie sił.