Ślubne ABC, czyli jak ogarnąć reportaż ślubny

Ten post od dawna chodził mi po głowie, a powoli zbliżający się sezon ślubny to idealny pretekst, by właśnie taki tekst przygotować. Ślubne ABC, czyli dzień z życia ślubnej fotografki od ładowania baterii aż do ostatniego kliknięcia migawki. 

Pisząc ten post, myślę o tych z Was, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z fotografią ślubną – stawiają pierwsze, może nieco niepewne, kroki; uczą się, jak ogarnąć się na ślubnym reportażu. Ale i Ci z Was, którzy mają już kilka sezonów za sobą, z pewnością znajdą tutaj coś dla siebie! Opowiem dziś o swoim podejściu do tego wyjątkowego dnia, o moim sprzęcie i przygotowaniu i ogólnie o tym, jak działam na ślubach. Zapraszam! ♥️

Przygotowania

I nie mówię tu o przygotowaniach Pary Młodej! Moje przygotowania rozpoczynają się zazwyczaj dzień wcześniej. Moja przedślubna checklista obejmuje:

  • Wyczyszczenie (i sformatowanie) kart – na 1 ślub potrzebuję co najmniej dwie karty o pojemności 128 gb każda (1 zapisuje materiał, 2 automatycznie tworzy kopię zapasową) 
  • Naładowanie baterii – biorę wszystko, co mam (czyli ok. 5 baterii)
  • Wyczyszczenie aparatu i obiektywów – o sprzęcie niżej
  • Przygotowanie dokumentów, legitymacji do fotografowania w obiektach sakralnych, dysków, kabli, laptopa 

Sprawdzam też adresy, trasę, czasami parking. Wszystko musi być tip top. 

Tak przygotowana, jadę do Was na ślubny reportaż!

No to zaczynamy

Przygotowania ślubne rozpoczynamy ok. 1-1,5h przed ślubem. Z mojego doświadczenia jest to wystarczający czas, by sfotografować (i sfilmować!) przygotowania Pary Młodej, a – jeśli przygotowania odbywają się już na miejscu wesela – także dekoracje sali. 

Samą formę przygotowań dogadujemy z Parą Młodą ok. 1-2 tygodni przed ślubem. Uzgadniamy dokładną godzinę i adresy – tu nie ma miejsca na pomyłki! Para decyduje się także na elementy, które w przygotowaniach chce zawrzeć – ubieranie, detale, first look, błogosławieństwo rodziców, zdjęcia z rodziną. 

Jeśli nie jesteś pewien/pewna, ile czasu potrzebujesz na przygotowania – przyjedź wcześniej i pracuj spokojnie. Na przygotowaniach jest dużo emocji i chaosu, ale ogarniesz to! 

Ślubujemy

Na miejsce ślubu przyjeżdżamy z wyprzedzeniem – daje nam to szansę zapoznać się z oświetleniem czy rozkładem. Większość naszych ślubów to śluby kościelne – dlatego zawsze mamy ze sobą legitymację, która pozwala na fotografowanie w obiektach sakralnych. Staramy się także podejść do księdza, przywitać się i zapewnić, że wiemy, co robimy. Warto!

Kościoły są… różne. Zdarzają się jaśniejsze i ciemniejsze, mniejsze i większe. Dlatego jeszcze przed przyjazdem Pary Młodej, warto wypróbować miejsca, z których będziesz mógł/mogła pracować. Ja sprawdzam, czy mogę wejść gdzieś na górę – zawsze szukam schodów na chór. 

Z urzędem jest zazwyczaj łatwiej – sale są raczej jasne i przestronne, przynajmniej te, w których mieliśmy przyjemność być. Najfajniej jest w plenerze – choć tu światło może płatać figle. 

Najważniejsze, żebyś pamiętał_a o kluczowych momentach:

  • Wejście Pary Młodej – czy PM wchodzi razem, osobno, może Pannę Młodą prowadzi Tata?
  • Przysięgi – tu chyba nie trzeba wiele tłumaczyć 
  • Wyjście z kościoła/urzędu/zakończenie ceremonii – czy będzie konfetti, płatki róż, bańki mydlane?

Powtórzę radę z przygotowań – rozmawiaj ze swoją Parą Młodą! Ustal każdy szczegół tak, żeby na wszystko być przygotowanym. 

Czas na zabawę!

Będziecie zdziwieni, jeśli powiem, że warto przegadać całe wesele z Parą Młodą? 

My zawsze dowiadujemy się, co po kolei będzie się działo – kiedy będą posiłki, czy i kiedy planują jakieś atrakcje, podziękowania dla rodziców, oczepiny, tort, itd itp. – to wszystko warto wiedzieć, by móc zaplanować swój czas na reportażu.

Nasze ostatnie śluby były raczej spokojniejsze – bardzo to cenię! Jak dla mnie, na weselu naprawdę nie potrzeba zbyt wielu zabaw i rozpraszaczy. Ale tutaj dla każdego coś dobrego.

Planując wesele, zwracam uwagę przede wszystkim na dwie rzeczy – kiedy zrobić sesję z Gośćmi i zdjęcie Pary Młodej. Przyznam szczerze, że sesji PM jest na pewno więcej niż jedna 🤫 Jeśli PM ma ochotę i mamy takie możliwości, robimy nawet 3 mini sesje. Wychodzę z założenia, że jak już jest wszystko tak pięknie to trzeba korzystać ♥️

Kończymy?

Zazwyczaj reportaż ślubny kończymy około północy. Dużo par odchodzi teraz od oczepin i my też powoli rozkminiamy skrócenie ślubnego dnia. Jeśli PM planuje bardzo spokojne przyjęcie w gronie najbliższych – myślę, że reportaż do 22 załatwi sprawę. 

Reportaż kończymy żegnając się z Parą Młodą, dziękując za zaufanie – warto tworzyć relacje, a nie tylko zdjęcia. 

No a co z tym sprzętem?

Tu Was może zaskoczę, a może zasmucę, bo ja fotografuję słownie jednym aparatem i jednym obiektywem.

Mam oczywiście zapas – na reportaż ślubny biorę 3 aparaty i 3 obiektywy, ale mój ukochany zestaw to Nikon z6ii + sigma 35 art. Kocham! Na z6ii przesiadłam się w zeszłym roku z nikona d750, który długo był moim ulubionym (i długo nie chciałam się go pozbywać). Teraz widzę, że wygoda pracy na bezlusterkowcu jest nieporównywalna! A odnośnie wygody – aparat mam na szelkach, polecam.  

Nie korzystam raczej z lamp. Wiem, że część fotografów i fotografek ustawia 3-4 lampy na statywach i w ten sposób doświetla salę. Mi ten sposób zbyt kojarzy się z fotografią studyjną – po prostu nie jest w moim stylu. Pamiętam jednak początki swojej fotografii ślubnej – od razu kupiłam lampę, bo bałam się, że sale będą za ciemne i nic nie zrobię. Obecnie z tej lampy korzystam tylko po to, żeby zrobić kilkanaście zdjęć z rozmytymi smugami światła. Taki efekt lubię bardzo! 

Pracuję bardzo prosto, nie wymyślam sprzętu, obiektywów, udziwnień. Nie mówię, że to coś złego – w końcu każdy ma swój unikalny styl. Ja skupiam się na ludziach, emocjach, uśmiechach i pocałunkach. 

A jaką mogę mieć radę dla początkującego fotografa ślubnego? Bądź otwarty, rozmawiaj z ludźmi, nie stresuj się i bądź przygotowany, że coś może pójść nie tak. Dasz radę i będzie pięknie! ♥️

A tych z Was, którzy już wiedzą, że sezon ślubny jest nie tylko piękny, ale także całkiem męczący – ściskam na koniec naszych pozasezonowych wakacje i trzymam kciuki. Za piękny 2022!