Warto być sobą, a nie tylko fotografką

Jak właściwie wybrać “swojego” fotografa? Każdy z nas, fotografów, a także naszych klientów, zdaje sobie sprawę, że na rynku jest setki (jeśli nie tysiące) przezdolnych fotografów i fotografek. Wiadomo, część osób “odpadnie” w początkowej fazie selekcji – spojrzymy na kolory, temperaturę zdjęć, kadry. Wybierzemy to, co w naszej subiektywnej opinii jest najlepsze. Ale jeśli zawęzimy wybór do kilku osób, których fotografie są w podobnej stylistyce – jak wybrać tę jedną jedyną osobę, która uwieczni nasze wspomnienia? 

Co wpływa na wybór fotografa?

Zacznijmy od anegdotki – czyli od tego, jak szukaliśmy fotografa na nasz ślub. Zanim zaczęliśmy poszukiwania, bałam się, że zajmie nam to wieczność. Wiecie, to trochę takie zboczenie zawodowe – a poza tym zdjęcia, co oczywiste, mają dla mnie naprawdę ogromną wartość. Skontaktowaliśmy się z kilkoma fotografami, którzy reprezentowali podobny styl, jakość, pomysły.  Ale w ciągu zaledwie kilku godzin wybraliśmy naszą jedyną fotografkę. Jak? Ano tak, że od razu złapaliśmy wspólny język. Rozmowa się kleiła, poczułam chemię z tą dziewczyną i wiedziałam, że to właśnie Ona musi być z nami w tym dniu. 

Dlatego dziś chcę Was, fotografów, przekonać do tego, że warto pokazać siebie – a nie tylko swoje zdjęcia. A tę drugą stronę, czyli klientów – do poszukiwania takiego fotografa, który nie tylko wyróżnia się zdjęciami, ale jest po prostu super człowiekiem.

Zdjęcia to nie wszystko

Zacznijmy od prostego zadania. Wyobraź sobie, z kim będziesz czuła się lepiej na swoim ślubie, rodzinnej sesji, czy w samym body na sesji brzuszkowej? Z osobą, która jest zamknięta, traktuje Cię jak kolejne zadanie do odhaczenia, czy z taką, która jest otwarta, daje Ci przestrzeń, widzi Cię jako osobę, a nie tylko zlecenie? Ja zdecydowanie stawiam na opcję drugą. 

Już kilka razy o tym pisałam, ale wspomnę raz jeszcze – to kolejny powód, dla którego nie znajdziecie u mnie sesji mini. Bo lubię złapać z Wami kontakt. Mam to szczęście, że trafiają do mnie ludzie, którzy są podobni do mnie – najprawdopodobniej dlatego, że “poznali” mnie na moich social mediach i odpowiada im moja energia, podejście, styl pracy. Nie każdemu przypadnę przecież do gustu – ja jestem gadułą, dużo żartuję, śmieję się, zagaduję, chcę poznać swoich klientów. Uwielbiam, jak otwierają się przede mną – to naprawdę widać, jak w ciągu godzinnej sesji zmienia się Wasze podejście. To jest mega i daje mi poczucie satysfakcji – a Wam piękne rezultaty. 

Pomyśl, jak czujesz się na sesji do paszportu – wiadomo, że nie ma tam za bardzo miejsca na zbudowanie relacji. Ale na pełnoprawnej sesji – musi być! Nie ma opcji zdjęć bez rozmowy, otwarcia się na drugiego człowieka. Dlatego w ofertach ślubnych zawsze piszę Wam, że chce się spotkać przed ślubem. 

Jeśli pomiędzy nami nie kliknie – nie ma sprawy. Znajdź dla siebie kogoś, kto będzie Ci w stu procentach odpowiadał. 

Daj się poznać

Rozwińmy jeszcze temat wspólnego języka. Dla mnie to bardzo ważne, by otaczać się ludźmi o podobnej estetyce, stylu, wartościach. Zdarza mi się (grzecznie!) odmawiać niektórych sesji – nie robię raczej męskich portretów, sesji sensualnych, wybieram także marki, z którymi współpracuję. Dla mnie fotografia to nie tylko sposób na zarabianie, ale bardzo artystyczna dziedzina życia. Wiem, że najlepsze efekty zapewnię Wam wtedy, kiedy będę w 100% czuła klimat sesji.

Dlatego na swoim Instagramie pokazuję Wam swoją pracę, a przez to mówię: “zobacz, takich efektów możesz u mnie oczekiwać”. Nigdy nie ukrywam, że fotografuję przy świetle zastanym, nie biorę raczej lamp na reportaż, nie układam noworodków w koszyczkach, nie robię brzuszkowych sesji studyjnych. Nie żeby było w tym coś złego, ale nie robię rzeczy, których ja osobiście nie czuję. 

W moich social mediach jest też dużo mnie. Zajęło mi to trochę i czasami wkrada się pewna nieśmiałość. Ale widzę, że te działania dają efekty. Wiadomo, nie można kogoś całkowicie poznać przez kilka storiesów, ale myślę, że to, że przed sesją mnie “widzieliście” czy “posłuchaliście” daje poczucie pewnej minimalnej znajomości – a to naprawdę pomaga w ośmieleniu się na sesji. 

Nie tylko Ty się stresujesz

Każde nowe spotkanie to dla mnie wyzwanie. Nie stresuję się tym tak samo jak kiedyś, bo nabrałam już doświadczenia i wiem, że z każdym się dogadam. Ale zawsze jest dreszczyk emocji – każdy z nas jest inny, inaczej reaguje na zdjęcia, pozy; ma różne podejście do sesji. Poza tym to przede mną stoi to odpowiedzialne zadanie, byście na sesji czuli się jak najlepiej. 

Nie męczę moich modeli. Nie zmuszam ich do póz, których nie czują; nie każę się na siłę całować, przytulać, śmiać. Nie ma też spiny, jeśli jesteś z dzieckiem i ono ma akurat zupełnie inny pogląd na sesję i absolutne braki chęci do modelingu. Na moich sesjach jest luz. Rozmawiamy, żartujemy – wszystko po to, byś Ty czuła się swobodnie, a zdjęcia były jak najbardziej naturalne. 

Bądź otwarty_a

Nie proponuję nieśmiałym klientom sesji na Rynku w sobotę. Niektórzy czują się jak ryba w wodzie przed aparatem, a niektórzy potrzebują więcej spokoju, przestrzeni, czasu. Porozmawiaj ze swoim klientem – zaproponuj mu swoje sprawdzone miejscówki, ale bądź otwarty_a na pomysły drugiej strony. Dużo tu mówimy o naturalności, swobodzie – a chociażby wybór miejsca ma tu duże znaczenie. 

Bądź otwarty_a na ludzi – rozmawiaj, doradzaj, pomagaj, a czasami odmawiaj. Wiem, że jest mnóstwo takich naprawdę odpowiedzialnych zawodów i ani mi się śni się do nich porównywać, ale jako fotografka też czuję, że moja praca ma znaczenie. Bo zapisuję najpiękniejsze momenty Waszego życia – i w bardzo małym skrawku tych momentów zapisuję się ja sama, bo uczestniczę w nich razem z Wami.

Wybierz więc odpowiednią osobę, która będzie z zaplecza towarzyszyła Twoim pięknym chwilom.