Czym robię zdjęcia (i dlaczego nie ma to najmniejszego znaczenia)?

Czym fotografujesz? Jaki aparat wybrać na początek? Czy myślisz że aparat X będzie dobry dla początkującego? Jaki masz obiektyw? Nie zliczę ile razy dostałam takie pytania – i ile razy sama zastanawiałam się, czy na pewno mój aparat jest w porządku. Dziś chcę Wam opowiedzieć, dlaczego to w ogóle nie ma znaczenia.

Bardzo często widzę te pytania – czy to w swojej skrzynce, czy w komentarzach u innych fotografów i fotografek. Pytający chcą wiedzieć dokładnie jaki model aparatu i obiektywu został wykorzystany do stworzenia danego ujęcia, licząc, że… No właśnie. Że kupno dokładnie takiego zestawu zapewni dokładnie takie ujęcie? 

Sprzęt nie jest Tobą

Zacznijmy od tego, że w fotografii najważniejsze jest Twoje spojrzenie. To jak widzisz świat i ludzi, których spotykasz na swojej drodze. Nie potrzebujesz czterech różnych obiektywów, dwóch aparatów i niezliczonej ilości filtrów, żeby zrobić dobre zdjęcie. 

Widzę ten trend szczególnie u początkujących fotografów – nie ma w tym nic złego, sama na samym początku miałam małą obsesję i bałam się, że mój ówczesny sprzęt jest niewystarczający. Ale wiecie co? Zrobiłam nim pierwsze sesje i nadal mam do niego duży sentyment. Potrzeba wymiany pojawiła się przy rozpoczęciu reportaży ślubnych (mój ówczesny Nikon d5100 nie dałby rady na weselu – nie dawał sobie już rady w gorszych warunkach oświetleniowych), ale jeśli dopiero zaczynasz, robisz zdjęcia przy dobrym oświetleniu (np. o słynnej złotej godzinie!) to nie spinaj się na sprzęt. To, co masz, wystarczy. 

Nie musisz mieć najnowocześniejszego aparatu, by tworzyć magię

Na tę chwilę fotografuję Nikonem Z6II (a jako zapas korzystam ze swojego byłego ukochanego Nikona d750) i ma on wszystko czego potrzebuję, czyli piękne kolory, dobrą jakość zdjęć, szybkość i niezawodność.  Nie upieram się jednak przy tym aparacie – jestem pewna, że jest mnóstwo wspaniałych Canonów, Fujfilmów, Olympusów, Sony i jeszcze przeróżnych innych marek! Nie przejmuj się, że nie fotografujesz najnowszym bezlusterkowcem prosto ze sklepu – nie o to chodzi w fotografii. Fotografia to nie ilość megapikseli czy zdjęć na sekundę, to Twój sposób wyrażenia emocji i spojrzenia na świat. 

Twoja wartość nie jest równa liczbie obiektywów

Jasne, że obiektywy kuszą. Jeden do portretów, drugi do dalszych ujęć, trzeci do detali, czwarty do fotografii makro… Mogłabym tak pewnie wymieniać w nieskończoność! Często mówi się, że fotografia to taka studnia bez dna – można ciągle dokładać nowy sprzęt. Można, ale czy jest to konieczne?

Wszystkie moje sesje wykonuję Sigmą 35 ART – nic więcej nie potrzebuję. Kiedyś korzystałam z 50-tki Nikona, ale była dla mnie za wąska, natomiast szersze obiektywy to już nie moja perspektywa. Myślę o kupnie 85-tki, ale ten obiektyw daje tak specyficzny efekt, że cały czas nie jestem pewna, czy to mój styl. 

 

To co, Ofierzynko, mam wyrzucić aparat i robić zdjęcia telefonem?

W zeszłym roku, w dobie pandemii, hitem była sesja zdjęciowa wykonana przez fotografa, który zdjęcia zrobił “zdalnie” przez Skype. Da się? Jasne! 
 
Wiadomo, że nie zrobisz reportażu ślubnego albo kampanii reklamowej telefonem, ale już zdjęcia produktowe na social media? Proste portrety? Dlaczego nie! Absolutnie nie mówię, że sprzęt to zło – przecież sama z niego korzystam i cieszę się jego możliwościami. Ale proszę, nie gloryfikujmy sprzętu ponad możliwości i spojrzenie fotografów i fotografek. 

Czym fotografuję teraz?

Mój ulubiony zestaw to pełnoklatkowy Nik0n Z6II w duecie z obiektywem Sigma 35 1.4 ART. Uwielbiam miękkość obrazu, kolory, mam dwa wejścia na karty, więc nie przejmuję się utratą zdjęć. Tym zestawem fotografuję zarówno sesje, jak i reportaże ślubne. Sprawdza się nawet w najgorszych warunkach.

Czy taki sprzęt jest Ci potrzebny na początek? Moim zdaniem, nie. Ja kupiłam ten zestaw wiedząc już, czego potrzebuję, co mi odpowiada, a co nie. Była to super inwestycja, ale no właśnie – inwestycja! To sprzęt za kilka/kilkanaście tysięcy złotych, a taki wydatek nie jest potrzebny początkującym. Jeśli poczujesz, że Twój obecny sprzęt Cię ogranicza – w miarę możliwości, wymień go na coś innego. Jeśli “potrzeba” wymiany sprzętu pojawia się po zobaczeniu pięknego zdjęcia na Instagramie, przemyśl ten zakup ♥️

A aparat po który najczęściej sięgam to… Mój telefon! W styczniu wymieniłam stary model na Iphone 11 i był to świetny zakup. Od stycznia zrobiłam (specjalnie sprawdziłam!) 2693 zdjęcia, ta liczba chyba coś znaczy. Choć i tak często noszę ze sobą Nikona, telefon mam zawsze przy sobie. Fotografuję nim codzienne momenty, jedzonko, kawę z przyjaciółką, Łajkę (myślę, że połowa zdjęć na telefonie to Łajka! 😂) i backstage z sesji. W poprzednim wpisie pokazywałam Wam różnicę między Iphon’em a Nikonem. Wiadomo, że nie zabiorę go na reportaż ślubny, ale cenię sobie szybkość i spontaniczność zdjęć z telefonu.

Najlepszy sprzęt to ten, który masz pod ręką

Moja droga do pełnoklatkowego aparatu była długa. Kwiatki fotografowałam Fujifilmem, pierwsze sesje zrobiłam lustrzanką (ale nie pełną klatką). Nie od razu kupiłam obiektyw ART, korzystałam z tańszych odpowiedników. Nowy sprzęt kupuję wtedy, kiedy czuję, że obecny mnie ogranicza. Nie jestem gadżeciarą, nie czuję potrzeby wymiany sprzętu co chwilę. Wiem, że moje umiejętności nie zależą od tego co trzymam w ręce, ale tego co widzę okiem. 

Mam nadzieję, że ten post podniesie Cię na duchu, jeśli martwisz się, że Twój aparat jest niewystarczający. Jeśli chcesz działać i tworzyć cuda z ludźmi, niech nie powstrzymuje Cię coś tak trywialnego jak sprzęt.