No dobra, zmieńmy temat, bo tylko ta praca i praca. Ale prawda jest niestety taka, że w sezonie trudno jest mi znaleźć prawidłowy work-life balance. Uwielbiam swoją pracę, ale to jest praca nawet nie na cały etat, tylko na 24 godziny dziennie. Budzę się rano i myślę, co tu trzeba zrobić. Obrabiam zdjęcia, spotykam się z Wami na sesjach, piszę posty na fejsa i insta, staram się prowadzić bloga, przesyłam oferty, muszę zająć się fakturami. A w weekend nie ma szans na odpoczynek, bo działam na ślubach, komuniach, chrztach. Wiem, że pewnie w czerwcu nie dam rady o to zawalczyć (chyba wzięłam sobie zbyt dużo na głowę), ale w lipcu chcę się lepiej przygotować.
Na pewno zacznę od zmniejszenia ilości sesji w tygodniu – nie lubię odmawiać, bo jest mi po prostu strasznie miło, że chcecie się ze mną spotkać. Ale muszę sobie przypomnieć, że jednak życie to nie praca i czasami lubię sobie nicnierobić, oglądać bez opamiętania tiktoka albo pobiegać boso po łące.
Z jednej strony po to nie pracuję na etat, żeby nie siedzieć 8h w robocie, a z drugiej pracuję po 12h, bo mam tyle pracy. Cel na lipiec: lepszy work-life balance, więcej czasu z Jaśkiem i Łajką, a mniej przed laptopem.